
Początki są trudne. Wiadomo. Zebrać się w sobie, żeby opuścić ciepły dom, poświęcić półtorej godziny na trening jeszcze trudniejsze. Czasem sama się zastanawiam, ja to jest możliwe, że w liceum będąc najgorsza w biegach – naprawdę, przebiegnięcie kilometra skutkowało ogromną zadyszką i zdwojoną nienawiścią do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego – dzisiaj wstaję o 5:20, żeby pobiegać przed wyjściem do pracy, czy na uczelnię. Nawet ignoruję fakt, że jest ciemno, że jest zimno i że normalni ludzie o tej porze jeszcze śpią.
Prawdę mówiąc, to nie jest kwestia motywacji tylko dyscypliny i siły nawyku. Nie zawsze mi się chce, czasem biegnąc już w pierwszych pięciu minutach chcę wracać, ale biegnę dalej, bo przypominam sobie to super uczucie satysfakcji, kiedy kończąc bieg wbiegam po schodach do mieszkania. Za pierwszym razem, gdy miałam wyjść biegać zimą o godzinie 20, kiedy jedyne, o czym myślałam, to kolacja, Netflix i spanie, popłakałam się, bo tak bardzo mi się nie chciało, ale zmusił mnie do tego chłopak. Może nie zmusił, ale wiedział, że zawsze we wtorki chodziłam na fitness i tego jednego dnia była taka kolejka na siłownię (zabrakło numerków do szatni damskiej), że nie zdążyłabym, więc nie poszłam i wróciłam poirytowana do domu, więc żeby nie zaprzepaścić treningu, na który tak mi zależało zmotywował mnie do pobiegania. I wiecie co? Biegło mi się tak dobrze, że od tamtego czasu, biegam cały czas i to ja motywuję mojego chłopaka to wstania z kanapy.
Jak więc zacząć, żeby od razu się nie zniechęcić i wprowadzić regularne trenowanie do swojego planu? Prześledziłam moje początki i wszystko, czego do tej pory próbowałam i co według mnie przyniosło najlepsze efekty zebrałam w formie 5 punktów.
Zasada nr 1: Nie zaczynaj od morderczych treningów. Od razu się zniechęcisz i zamiast uważać ćwiczenia za coś naturalnego będziesz traktować je jak karę. Najlepiej zacząć od spokojnych trzydziestominutowych ćwiczeń wzmacniających mięśnie a dopiero po czasie przejść do intensywniejszych ćwiczeń cardio. Możesz też zacząć od trzydziestominutowego spaceru, zmiany tramwaju na rower, jeśli pogoda na to pozwala, wejścia po schodach zamiast jazdy windą. Właściwie zacznij od czegokolwiek, co wymaga minimalnej aktywności fizycznej.
Zasada nr 2: Wyznacz sobie konkretne dni, np. trenuję w poniedziałek, środę i sobotę. Jeśli ustalisz, że trenujesz co drugi dzień lub po prostu trzy razy w tygodniu to istnieje duże prawdopodobieństwo, że akurat tego dnia coś Ci wypadnie i stwierdzisz, że ten sam trening zrobisz jutro. Potem dzień przerwy i często bywa tak, że z tych trzech treningów w ciągu tygodnia zostaje jeden, góra dwa. Jeśli zaplanujesz sobie trzydziestominutowy trening na konkretny dzień i ,,wpiszesz go w kalendarz’’ prościej Ci będzie po prostu ten plan zrealizować.
Zasada nr 3: Zawsze miej plan B. Na przykład kiedy masz mało czasu, mnóstwo rzeczy w domu do zrobienia, albo kompletnie nie starczy Ci czasu po południu, żeby pójść na siłownię – zrób krótki trening w domu. Nawet jeśli ma nie być mega szałowy to podtrzymasz swój zdrowy nawyk a jak to mówią ,,najgorszy trening to ten, który się nie odbył”. W Internecie jest mnóstwo trzydziestominutowych a nawet dwudziestominutowych treningów, które bez problemu wykonasz na 4 m2.
Zasada nr 4: Spróbuj ćwiczyć rano. Jest to trudne i wymaga dużego poświęcenia, ale na pewno warto. Ćwicząc rano, masz do dyspozycji wolne po południa i nie musisz się martwić, że ominiesz trening, bo coś Ci wypadło. Jeśli lubisz sobie pospać nie zaczynaj od wstania o 5 i robienia treningu, bo potem zamiast czuć się świeżo i lekko będziesz się czuć beznadziejnie, więc jeśli już chcesz zacząć ćwiczyć rano zacznij od wcześniejszego wstawania (przetestował to mój chłopak i właściwie to rada od niego).
Zasada nr 5: Zacznij od zajęć fitness. Naprawdę. Zajęcia w grupie lepiej motywują niż ćwiczenie samemu. Poza tym, możesz liczyć na to, że jak coś źle robisz to od razu zostaniesz skorygowany. Przy okazji nauczysz się wielu fajnych ćwiczeń a potem będzie Ci łatwiej układać sobie treningi. Nie mówiąc już o tym, że zajęcia fitness właśnie są dla każdego, niezależnie od tego, czy ćwiczyć od dwóch dni czy dwóch lat.